Książka Fiodora Jefimowicza Wasyluka o niezwykle głębokiej, mocnej treści -
"Przeżywanie i modlitwa" ("Переживание и молитва. Опыт общепсихологического исследования", Москва, "Смысл", 2005)
nie jest jeszcze przetłumaczona na język polski.

Tym nie mniej, na blogu zostaną umieszczone fragmenty książki w języku oryginału.

Czynię to z potrzeby serca: aby tą pracą oddać chwalę Panu Bogu za dar wiary i owoce posługi Fiodora Jefimowicza Wasyluka
oraz dziękować Mu za opiekę nad moją rodziną.

Книга Федора Ефимовича Василюка "Переживание и молитва. Опыт общепсихологического исследования", Москва, "Смысл", 2005 не переведена еще на польский.
Тем не менее на блоге будут представлены фрагменты на языке оригинала.

Фрагмент 1: "МОЛИТВЕННАЯ АДРЕСОВАННОСТЬ ПЕРЕЖИВАНИЯ" (начало - 28 ноября 2011 г.)
Фрагмент 2: "ФОКУСИРОВКА МОЛИТВЫ НА ПЕРЕЖИВАЕМЫХ ОБСТОЯТЕЛЬСТВАХ" (начало - 6 марта 2012 г.)

От всего сердца хочу моими скромными усилиями восславить Господа за дар веры и плоды миссии Федора Ефимовича,
познакомить с его мыслями и опытом новых читателей,
а также выразить мою благодарность Господу за любовь и заботу о моей семье.

16 stycznia 2011

Spowiedź i psychoterapia - fragment 7

Tutaj już wewnętrzny Sokrates może odejść, a my spojrzymy na rezultaty tego dialogu.

Myślałem, że powinienem przyznać się do rozdrażnienia, a okazało się, że chodzi o żądzę władzy i zadufanie w sobie.
Zaczynałem od formalnego osądzenia wybuchowości, ale, w istocie, uważałem ją za usprawiedliwioną, normalną reakcję na tych niedbałych podwładnych. (I w tej skrusze widać było nawet coś szlachetnego: oto, chociaż sprawiedliwie się na nich rozzłościłem, tym nie mniej żałuję tego.) A okazało się, że powodem mojego wzburzenia nie jest troska o kogoś, ani o dobro sprawy, tylko urażona duma, i w tym nie ma nic sprawiedliwego ani naturalnego.
Zaczynałem od chłodnego sprawozdania, a teraz gorący wstyd zalał moją duszę: ponieważ wydawało mi się, że schyliłem głowę w pokorze, a wyszło na jaw, że stoję na spowiedzi przed Panem wziąwszy się pod boki i ustroiwszy siebie jakimiś papuaskimi piórami i nadymają policzki w poczuciu własnej ważności.

Jakże wstyd. To nie ja, nie ja, ja tego nie chcę, pomóż mi, Panie, zedrzeć to wszystko z siebie. Jeszcze minutę temu widziałem siebie jako wysoką, piękną palmę, z gracją chylącą swoje liście, a okazało się, że w rzeczywistości jestem bladym kiełkiem kartofla leżącego w piwnicy i cała moja nadzieja w tym, żeby dostać się do maleńkiego okienka, przez które przedziera się promień światła. (cdn)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz